Książka na lato

Egzotyczne podrozeLato w pełni. Czas odpoczynku, wędrówek, uczestniczenia w imprezach kulturalnych i wakacyjnej lektury. Ta ostatnia powinna być nie tylko lekka, ale też wartościowa. Właśnie taką pozycją, przedstawianą już tutaj wcześniej przez nas, jest książka Egzotyczne podróże etnografa J. Kamockiego.

Temat zagranicznych podróży jest jak najbardziej wakacyjny. Fakt, że miały one miejsce jeszcze w ubiegłym stuleciu, czyni opowieść tylko bardziej interesującą. Słowo etnograf nie powinno nikogo odstraszać swoją powagą, ponieważ autor nie napisał książki naukowej, a tylko barwnie wspomina tę część swojego życia, gdy wyprawiał się w różne egzotyczne zakątki globu. Czyni to ciętym językiem, z dużą dawką humoru i zdrowego dystansu do siebie, co pięknie ilustruje zdanie:

Cóż, Moszyński rozwiał moje marzenia o pracy nad kulturami Azji Środkowej, napisałem pracę magisterską chyba rzeczywiście potrzebną, skoro już po trzynastu miesiącach PTL ją wydał (a następnie przez ileś tam pokoleń studenckich byłem przeklinany), a która powinna być sprzedawana w aptekach jako łagodny środek usypiający.

Przez lata i kontynenty cz. 1

W obecnych czasach, kiedy coraz więcej ludzi stać na egzotyczne podróże, wielu szuka nietypowych tras, tematycznych wycieczek. Przygotowując się do nich, sięgają do przewodników, reportaży z różnych wypraw. Ich lektura, oprócz praktycznego celu, może być również formą odpoczynku. Dlatego chcielibyśmy zachęcić do przyglądnięcia się podróży przez lata i kontynenty, jaką w swoich wspomnieniach o licznych wyprawach ze swadą opisuje Janusz Kamocki w książce „Egzotyczne podróże etnografa”. Już ze wstępu, w którym pisze o tym, jak został etnografem, wyłania się postać z charakterem. Swoje „pierwsze ślady pasji, która potem ukierunkowała moje życie” odnajduje w czasie służby w szeregach AK podczas II wojny światowej. W trakcie studiów po wojnie udało mu się dobrze poradzić z pierwszomajowymi spędami młodzieży:

Raz tylko, w roku 1947, chciano mnie widzieć w gronie defilujących geografów (studiowałem geografię, właśnie jako przedmiot poboczny), ale wywieszona w Instytucie Geografii lista – na której było napisane, kto ma iść z którą grupą i kto jest odpowiedzialnym za daną grupę – nagle zniknęła. Cóż, kłódkę na gablotce, w której lista wisiała, można było bez trudu otworzyć szpilką.

W letnich miesiącach pracował przy badaniach nad wiejskim rzemiosłem, które nie były ani nudne, ani do końca bezpieczne i wymagały zachowania zimnej krwi:

Mimo wszelkich zaświadczeń, milicja i UB patrzyły podejrzliwie na wędrowca, jeszcze bardziej podejrzliwie patrzyli się nieraz na mnie chłopi. W jednej wsi przybiegł do mnie zdenerwowany sołtys.  – Panie, ja wierzę, że pan z uniwersytetu, ale i tak wszyscy wiedzą, że pan przyjechał kołchozy zakładać. Panie, niech się pan nade mną zlituje i odjeżdża, ja mam żonę i dzieci, a chłopaki już się zmawiają i jak w nocy pana ubiją, to ja pójdę siedzieć.

Atrakcyjność wspomnień wzmacnia dystans ich autora do samego siebie, świetnie zilustrowany fragmentem, w którym charakteryzuje on własną pracę magisterską:

(…) napisałem pracę magisterską chyba rzeczywiście potrzebną, skoro już po trzynastu miesiącach PTL ją wydał (a następnie przez ileś tam pokoleń studenckich byłem przeklinany), a która powinna być sprzedawana w aptekach jako łagodny środek usypiający.

In vitro – niekontrolowany eksperyment?

Co jakiś czas w debacie publicznej, także i teraz, pojawia się kwestia in vitro, która wywołuje wiele kontrowersji etycznych i prawnych. Mniej mówi się o aspekcie biologicznym, który również wzbudza wiele polemik. W tym kontekście warto przytoczyć pewne fakty.

W 1978 roku urodził się pierwszy człowiek po zapłodnieniu pozaustrojowym, a autor tego eksperymentu otrzymał nagrodę Nobla w 2010 roku. Należy zwrócić uwagę, że nagrody tej nie dostali badacze, którzy opracowali metodę, ale osoba, która powtórzyła ją z powodzeniem na innym gatunku – na człowieku.

Od 1978 roku urodziło się po tych zabiegach około cztery miliony ludzi na całym świecie. („Człowiek przejrzysty, czyli jego problemy z własną genetyką”, S. Cebrat, M. Cebrat, Wydawnictwo Kubajak, 2012).

Ponad trzydzieści lat stosowania procedury zapłodnienia pozaustrojowego oraz ogromna liczba urodzonych w ten sposób ludzi pozwalałaby przypuszczać, że poczyniono w tym czasie odpowiednie obserwacje, które mogłyby wskazać na ewentualne skutki uboczne stosowania takiej procedury. Okazuje się jednak, że m.in. w imię zachowania prywatności nie zabezpiecza się zbierania danych dotyczących zdrowia tych osób, w związku z czym trudno o wiarygodny zestaw danych. Czy przypadkiem nie przypomina to prowadzenia eksperymentu biologicznego bez sprawdzenia, jakie wyniki przyniesie?

Problemy z genetyką

Rozwój biologii molekularnej oraz genetyki jest w ostatnich latach imponujący i często dąży się do jak najszybszego komercyjnego wykorzystania osiągnięć tej dziedziny nauki. Powinno się to jednak odbywać z należytą ostrożnością, gdyż jak zwracają na to uwagę autorzy (S. Cebrat i M. Cebrat) wydanej przez nas niedawno książki „Człowiek przejrzysty, czyli jego problemy z własną genetyką”

Szczególnej uwagi wymagają jednak te działania, których celem i przedmiotem jest sam człowiek. Człowiek wielokrotnie w swojej historii uważał, że zrozumiał swoją naturę i może już wziąć losy swojej ewolucji we własne ręce.

Czy teraz wiemy już wystarczająco wiele, by to uczynić? Czy zdajemy sobie sprawę z problemów społecznych, jakie z tego mogą wynikać? Na te m.in. pytania stara się odpowiedzieć wspomniana powyżej książka, o której jeszcze na blogu napiszemy.

Pospolite paprocie – orlica pospolita

Pracując w zimie nad ukończeniem książki „Atlas i klucz. Paprotniki Polski”, nie mieliśmy możliwości obserwowania tej interesującej grupy roślin w naturze. Teraz, kiedy śnieg jest już tylko wspomnieniem, skorzystaliśmy z okazji i będąc w terenie, baczniej przyjrzeliśmy paprociom. Część z nich jest okazała przez co rzuca się w oczy, a jednocześnie występuje na terenie całego kraju. Do takich gatunków należy orlica pospolita, która zwykle występuje w lasach iglastych i osiąga wysokość do 2 m.